Zarejestruj się | Masz już konto? Zaloguj się



Wokół reguły i odstępstwa - stereotypy i ich rola w pracy farmaceuty
Czym są stereotypy? Jak powstają, działają i czemu służą? Jaka wreszcie jest ich rola oraz znaczenie w codziennej pracy farmaceuty?
Gdyby istniała kompletna „instrukcja obsługi” człowie­ka, zapewne w 99 procentach byłaby poświęcona obsłudze naszego mózgu. W prezencie od Opatrzności (bądź ewolucji) dostaliśmy narząd, którego możliwości przekroczyły ocze­kiwania właściciela. Z jednej strony jest to organ imponująco złożony, niesłychanie elastyczny i adaptacyjny, z drugiej – tajemniczy i… sprawiający najwięcej kłopotów. Przykładem takiej dwuznacznej pracy mózgu (i umysłu, jako procesu, który poprzez mózg się uzewnętrznia) są stereotypy. Żeby zrozumieć, jak powstają i działają, mu­simy nieco bliżej poznać „ekonomię” naszego postrzegania świata.

Stereotyp: między uproszczeniem a rutyną

Pojęcie to oznaczało pierwotnie rodzaj form drukarskich, a od wy­dania książki W. Lippmana „Opinia publiczna” (1922) odnosi się też do pewnego sposobu interpretacji danych. Ilekroć posługujemy się w ocenie zjawisk niepełnymi, tenden­cyjnymi i odpornymi na zmiany obrazami umysłowymi, stosujemy właśnie stereotyp. To on pozwala już po kilku sekundach „wiedzieć”, do jakiej kategorii zalicza się pacjent lub współpracownik: uczciwy czy nie­bezpieczny, uciążliwy czy komunika­tywny, naprawdę chory czy hipochon­dryk-panikarz? Mózg otrzymał jakiś sygnał (zawarty w wyglądzie, w słowach albo gestach tej osoby), a następnie na jego podstawie przy­porządkował go do kategorii – na ogół bez udziału świadomości!

Tego rodzaju automatyczne uprosz­czenia wprowadzają do działania rutynę, a ta z kolei zwiększa niebez­pieczeństwo przeoczenia ważnego szczegółu, który może zdecydować o zdrowiu lub życiu pacjenta.

Jak powstają stereotypy?

Na początek przypomnijmy dwa podstawowe fakty. Po pierwsze: rzeczywistość poznajemy poprzez „neuronowe reprezentacje” – pozna­wanie świata polega na tworzeniu mentalnych obrazów w sieci neu­ronowej. Po drugie: proces ten jest nie tyle zapisem, co interpretacją danych. Często wyobrażamy sobie działanie pamięci na podobień­stwo kamery – jako rejestrowanie zdarzeń. Gdybyśmy jednak mieli zapamiętać każde zjedzone jabłko, każde napotkane drzewo czy psa, ogromna ilość danych szybko stałaby się bezużyteczna! Choć synaptyczne połączenia między komórkami w mózgu zmieniają się z każdym aktem uczenia się, mózg jest tak skonstru­owany, by większość wrażeń szybko przeminęła, a szczegóły uległy zatar­ciu. W zamian mamy inny, znacznie wydajniejszy sposób gromadzenia doświadczeń. Zamiast zapamięty­wać poszczególne jabłka czy drzewa, „chwytamy” poznawczo i wyraźnie zapamiętujemy ogólne cechy odróż­niające obiekty od innych.

Gdyby do apteki wszedł ktoś wyglą­dający, powiedzmy, jak Elvis Presley – zapamiętalibyśmy go na długo i to ze szczegółami. A gdy wchodzi człowiek zupełnie „zwyczajny”… Cóż, nasz hipokamp (tzw. „wykry­wacz nowości” w mózgu) raczej się nie napracuje, zapamiętamy może mężczyznę lub kobietę, blondynkę lub brunetkę. Gdyby ktoś nie wierzył, niech spróbuje opisać szczegóły ubioru lub fryzury trzech pierwszych pacjentów z poprzedniego dnia…

Po co nam stereotypy?

Do niedawna sądzono, że o ile logiczne kategoryzowanie obiektów jest racjonalne i świadczy o inteli­gencji, o tyle stereotypy w stosun­kach międzyludzkich są wyrazem postawy irracjonalnej i prowadzą do uprzedzeń. Dokładniejsze badania pokazują jednak, że stereotypy, poza kilkoma ważnymi wyjątkami, wcale nie muszą być błędne: większość z nich znajduje potwierdzenie w danych statystycznych! Okazuje się, że podstawowym źródłem stereo­typów nie są nasze emocje i obawy, ale ich użyteczność. Służą one szyb­kiej orientacji w złożonym i zmien­nym otoczeniu. Zamiast każdorazo­wo od podstaw budować wyobrażenie sytuacji, podciągamy ją pod znaną regułę, a dopiero potem (ewentualnie) śledzimy, czy i pod jakim względem jest wyjątkowa, tj. odstaje od reguły. W ten sposób mózg wprowadza w życie zasadę prostoty i oszczędności poznawczej. Sprawia ona, że nawet, gdy obserwujemy wyraźne odstęp­stwo, nie porzucamy stereotypu, ale raczej tworzymy „subkategorię” osób lub sytuacji wyłączonych z (wciąż aktywnego!) stereotypu. W ten sposób możemy „zjeść ciastko i (nadal) mieć ciastko”[1]. Rozumu­jemy wówczas np. tak: „Kobiety są słabymi kierowcami; wprawdzie są wyjątki, np. moja siostra Iwona, jednak nie zmienia to faktu, że…”. Zyskujemy w ten sposób coś jeszcze: dysponując kontrprzykładem dla na­szej reguły, zabezpieczamy się przed opinią człowieka uprzedzonego!

Zagrożenia poznawczej oszczędności

Jeśli teraz weźmiemy pod uwagę główną linię stereotypizacji grup (ocena swój – obcy, na ogół powiązana z oceną pozytywny – negatywny) oraz wspomnianą trwałość stereotypów – ujawni się niebezpieczna strona tej poznawczej oszczędności.

Zagrożenie nr 1 to zniekształcenie polegające na niedocenianiu różnic. Gdy już dysponuję stereotypem, powiedz­my drażliwego pacjenta, to gdy już stereotyp się uaktywni, natychmiast spadnie moja wrażliwość na zacho­wania, które mogłyby podsuwać inną interpretację (np. „To moje słowa Go zdenerwowały”). Co ciekawe, nawet jeśli to prawda, zapewne nigdy się o tym nie dowiem, bo sprowokowany pacjent naprawdę będzie reagował newralgicznie…

I tak dochodzimy do niebezpieczeństwa nr 2, które jest odmianą mechanizmu samospełniającego się proroctwa, znaną też jako „efekt Pigmaliona”.

Dobrze ilustruje je eksperyment psychologiczny sprzed kilkudziesię­ciu lat[2]. W jednej z amerykańskich szkół zrobiono test, który ma określić poziom „rozkwitu intelektualnego” dzieci. Nauczyciele otrzymali nazwiska dzieci, które miały w przyszłości zdy­stansować rówieśników (stereotypowe oczekiwanie). W istocie dzieci dobrano zupełnie losowo, ale o tym wiedzieli tylko badacze! Mija osiem miesięcy nauki, następuje kolejny test i okazuje się, że… dzieci z grupy eksperymental­nej mają zdecydowanie lepsze wyniki! Oto rzeczywistość dostosowała się do stereotypowych przekonań. W jaki sposób? Głównie poprzez czworakie zmiany w zachowaniu nauczycieli:

bardziej przyjazne zachowa­nia (klimat);
więcej dokład­nych informacji (feedback);
więcej czasu i uwagi na­uczyciela (wejście) oraz
wię­cej okazji do ujawniania swojej wiedzy i umiejętności (wyjście).

Kryje się tutaj podpowiedź, jak poprawić jakość kontaktu z pacjentem w aptece! Zadbaj o klimat, o informa­cję zwrotną, skoncentruj uwagę na pacjencie oraz stwórz mu okazję do swobodnej wypowiedzi!

Podsumowanie

Główną metodą pracy nad niebez­pieczną stroną stereotypowych przekonań jest oczywiście praktyko­wanie samoświadomości. Uświado­mienie sobie stereotypu sprawia, że mamy „pod kontrolą” oparte na nim wnioskowania. Pozwala uelastycznić reakcje i wcześniej poddawać w wątpliwość ograniczające założe­nia. Czyż to właśnie nie jest naj­wspanialsza strona pracy ludzkiego mózgu? Warto pamiętać: tak w nauce jak i w życiu – zdolność do rewizji własnych założeń pozostaje najwspa­nialszym i być może najważniejszym elementem naszego rozwoju.

Przypisy:

1. T. D. Nelson, Psychologia uprzedzeń, GWP, Gdańsk 2003, s. 70.

2. Zob. R. Rosenthal, Oczekiwania inter­personalne. Skutki przyjętej przez badacza hipotezy, [w:] Społeczny kontekst badań psychologicznych i pedagogicznych. Wybór tekstów, Wyd. Naukowe UAM, Poznań 1991.

dr Tomasz Skalski, socjolog, wykładowca Uniwersytetu Śląskiego
 
Skomentuj ten artykuł:
Zaloguj się aby dodać swój komentarz.
Komentarze do tego artykułu:
Nikt nie skomentował jeszcze tego artykułu